otworzą im drzwiczki.

odwróciła wzrok. Pierwszy z Kozaków padł z wyciem na kolana.

Becky oprzytomniała. Nadal było ciemno, a nad nią nachylało się trzech postawnych
- Alice, jesteś dla mnie najdroższa na świecie. Tak niewiele brakowało, abym cię stracił.
Emmett miał właśnie dać ludziom sygnał do zajęcia jachtu, gdy nagle zorientował się, że nigdzie nie widać Edwarda.
obcisłą kurteczką. Wieczorem było trochę zimno.
Po jego lekturze zrozumiała, że ciemnowłosa dziewczyna musi być kimś zupełnie
Stanął pod drzwiami
spłacić długów. Okazał się godny matki i sprzedał się za złoto kobiecie, którą teraz pogardzał.
Nawracające afty - przyczyny i leczenie - To przykład zdrowego rozsądku.
- Spokojnie, Ed. Znamy twoje priorytety. - Roześmiana Alice pocałowała go w policzek, po czym obie z Rosalie wyszły z salonu.
- Co to ma znaczyć, monsieur Blaque?! - zawołała, szarpiąc za klamkę.
- Jak śmiałaś podnieść na mnie rękę?! Wiesz, kim jestem?
- Dowiedź tego - wyszeptał.
- Mój współpracownik, Dymitr Maksymow, był jednym z pierwszych, którzy wpadli
Sprawdziłem, dokąd poszłaś. Próbowałaś zobaczyć się z Westlandem, ale Kurkow cię
kwasy omega-3

Gdy zwróciła ku niemu swą piękną twarz, ugięły się pod nim kolana. Była tak podobna

– Tak wówczas sądziliśmy, ale to fatalny sposób na popełnienie samobójstwa. Bardzo
lada tarapatach. – Czy ona tego nie pojmuje? – Zginęli ludzie.
Glina. Ta myśl nie dawała Bentzowi spokoju. Kobieta, na której kiedyś mu zależało, z
Na widok spalonego ciała i niewidzących oczu żołądek podszedł Bentzowi do gardła.
równowagą. A noga czasami bolała jak diabli. Zdawał sobie sprawę, że nie nadaje się jeszcze
uprawnienia F-gazowe Bentz zrezygnował z pracy w Los Angeles i choć tak naprawdę nikt nie mógł mu niczego
w niej życie. Wtedy poczuła krew. Ciepłą, gęstą. Leniwy strumyk. Krwawi. Cholera jasna,
- Dobrze. - Amanda spojrzała na Morrisette, przyjrzała się uważnie jej włosom,
– Dzień dobry – mówię słodkim głosem.
Daj mi siłę, modliła się bezgłośnie. Siłę.
multisport 226
zadzwonili do mnie.
że to wszystko prawda. Skąd to wie? Może tam była? Może była świadkiem zbrodni? Nie, niemożliwe. To nie może być prawda. Zadzwonił telefon. Sięgnęła po słuchawkę. - Słucham - wyszeptała. Cisza. Dreszcz przebiegł jej po plecach. - Halo? Kto mówi? Cisza. Przerażona rzuciła słuchawkę. Boże, co się dzieje? Trzęsącą się ręką potarła czoło. To tylko zły sen. Bardzo zły sen. Kto mógł dzwonić o trzeciej piętnaście nad ranem? Kto zadzwonił i nie odezwał się ani słowem? Pomyłka? Starając się opanować, zaczerpnęła głęboko powietrza. W nogach łóżka leżał Oskar, ziewał, przeciągał się. - Chodź tutaj. - Poklepała poduszkę obok, Oskar powoli przysunął się do niej i zwinął w kłębek. Głaskanie jego nastroszonego futerka i szum wentylatora pod sufitem uspokajały ją. Znów zadzwonił telefon. Wymacała kontakt, włączyła światło i podniosła słuchawkę. - Halo? Żadnej odpowiedzi. - Halo? Czekała z bijącym sercem, w słuchawce słyszała tylko czyjś płytki oddech. - Kto to? Nic. Żadnej odpowiedzi. Dostała gęsiej skórki... czy jej się wydaje, czy w tle słychać muzykę? Dlaczego nikt nie odpowiada? Odłożyła słuchawkę i sprawdziła numer na wyświetlaczu. Numer nieznany. Tyle to sama już wiedziała. Potarła czoło ręką. Telefon znów zadzwonił. Cholera! Podskoczyła na łóżku. Zanim odebrała, spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Troy. Odebrała. - Słucham? - Caitlyn? Mówi Troy. Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale chyba powinnaś wiedzieć. Mamę właśnie zabrano do szpitala. Serce. - Nie! Boże, i co? - Nie wiem. Przed chwilą dzwonili z pogotowia. Właśnie jadę do szpitala Eastside General. - Zaraz tam będę - powiedziała bez namysłu. - Spotkamy się w szpitalu. Troy, dzwoniłeś do mnie kilka minut temu? - Nie. Bo co? - Zadzwonił telefon, odebrałam, ale nikt się nie odezwał. - To nie ja - powiedział. Kurczowo zacisnęła palce na słuchawce. - Pewnie pomyłka - powiedziała, nawet przez moment w to nie wierząc. Zdjęła koszulę nocną, włożyła dżinsy i bluzę. Wsuwając nogi w sandały, poczuła coś szorstkiego.
taka intymna. - Myślę, że morderca chciał zwiększyć napięcie. Bandeaux był sparaliżowany, nie mógł się ruszać. Więc może ktoś chciał mu pokazać, jak ostrą bronią dysponuje? Może poświęcił trochę czasu, żeby go porządnie nastraszyć? Rozdział 10 Pogrzeb był dla Caitlyn wstrząsającym przeżyciem. Czuła na sobie ciężar spojrzeń dziesiątków par oczu. Nie tylko w kościele, ale i tu, na cmentarzu, kiedy pastor zakończył ceremonię modlitwą, a między chmurami zabłysły promienie słońca. Żałobnicy stali rozproszeni wokół grobu, z posępnymi twarzami, spuszczonymi oczami i schylonymi w modlitwie głowami. I cały czas szeptali między sobą. Minęły trzy dni, odkąd znaleziono ciało Josha, a zainteresowanie mediów jeszcze wzrosło. Policja najwyraźniej podejrzewała morderstwo, w każdym razie spekulacje na temat samobójstwa ucichły, choć wciąż go nie wykluczono. Na pogrzeb przyszli dziennikarze, a nieco na uboczu, oparty o pień starego dębu, stał detektyw Pierce Reed w ciemnych okularach. Caitlyn była pewna, że bacznie przyglądał się ludziom, którzy przyszli pożegnać jej męża. A może to ją obserwował? Cała ceremonia w kościele wydawała jej się surrealistyczna. Muzyka organowa, modlitwy, świece i mowa pożegnalna zdawały się nie na miejscu, podobnie jak kondukt żałobny, który przeszedł ulicami miasta na odległy stary cmentarz. Poza dwiema byłymi żonami Josh nie miał innej rodziny. Zepsuty jedynak, urodził się, gdy rodzice byli już starsi. Jego matka umarła prawie dziesięć lat temu, wkrótce po śmierci ojca. Caitlyn nie poznała nigdy nikogo z rodziny Josha. Tylko jego pierwszą żonę Maude i pasierba Gila, którzy również przyszli na pogrzeb. Nie zabrakło też Naomi Crisman ubranej w elegancką czerń. Nie zjawił się żaden wujek, żadna ciotka czy kuzyni; Caitlyn nigdy też o nich nie słyszała. Jako żona, to ona poprosiła o wydanie ciała. Przyjrzała się tym, którzy przyszli. Pierwsza żona Josha, Maude, wyglądała bardzo elegancko w luksusowym kostiumie. Twarz skryła za okularami słonecznymi i kapeluszem z szerokim rondem. Jej syn wyglądał, jakby właśnie wygrzebał się z łóżka po ciężkiej nocy zaprawionej alkoholem i prochami. Przyszedł na pogrzeb w dżinsach i koszulce firmowanej przez Ozziego Osbourna, a jego mina zdawała się mówić „odwalcie się”. Przyczesał wprawdzie włosy, ale nie przyszło mu do głowy, żeby się ogolić. Nawet nie starał się ukryć, że wolałby być gdziekolwiek, byle nie tutaj. W przeciwieństwie do matki, wiotkiej jak trzcina, Gil miał już sporą nadwagę. Brzuch wylewał mu się ze spodni. Kilka metrów dalej stała samotnie Naomi Crisman, ostatnia zdobycz Josha. Miała chyba nadzieję zostać kolejną panią Bandeaux. Wyraźnie unikała ludzkich spojrzeń, wzrok wbiła w ziemię. Miała ledwie dwadzieścia pięć lat. Ubrała się stosownie do okoliczności w czarną, wąską sukienkę, długie włosy z pasemkami spięła luźno czymś w rodzaju błysz-czących chińskich pałeczek. Często wzdychała, trudno powiedzieć, ze smutku czy z nudy.
– No dobrze, dobrze... rozumiem. Żądasz odpowiedzi. Ale najpierw... zatrzymaj się, o
siłownia wola

©2019 www.malum.pod-zachod.mragowo.pl - Split Template by One Page Love